znak zodiaku:
Mam zaryczeć tutaj, mam zaryczeć? Jestem byk.
stan cywilny:
A kogo to interesuje?
Nie jestem na pewno wolnym człowiekiem.
Czy to są te pytania standardowe ?. Tak się zdarzyło,
że nazwisko rodowe małżonki jest takie samo jak moje.
Mamy dzieci, ale nie miałem szczęścia,
bo wszystko poszło poza becikowym.
Czy pamiętam imiona swoich dzieci? Chwileczkę, zajrzę do notatek
albo zadzwonię do żony. Poproszę o kolejny zestaw pytań.
W domu nieraz można zauważyć ślady dwudziestu czterech psich łap.
Dzieląc przez cztery, to jest sześć białych, szkockich terierów.
hobby:
Moim hobby jest to co robię.
Uwielbiam w wolnych chwilach prace w ogrodzie.
wady:
Jak każdy, mam pewnie całą masę wad, ale też myślę, jak większość z nas,
dokładnie nie potrafimy ich opisać. Nie zgadzam się na takie szufladkowanie,
to znaczy, nie umiem siebie charakteryzować, jeżeli ktokolwiek na przykład
zapytałbu mnie: Jaki jesteś?, tak jak pytała się Renata Begier kiedyś,
jednego z szefów Agory: „Niech pan powie, jaki pan jest?”.
zalety:
Jestem pracowity,
ale również wadą jest to,
że jestem leń.
w domu
Urodziłem się w Kaliszu w domu sąsiadującym z Kaliską Fabryką Fortepianów i Pianin.
Jeśli pan się spyta o choroby w dzieciństwie, to przyznam, że miałem świnkę, ospę,
odrę i koklusz. Gruźlica mnie, chwała Bogu, ominęła.
W domu było pianino, ale ani siostra, mimo że uczęszczała do szkoły muzycznej, ani brat,
ani ja nie garnęliśmy się do ćwiczenia. Dopiero, kiedy miałem szesnaście lat, całe wakacje
poświęciłem, żeby poznać i zagrać akordami-funkcjami na pianinie.
Czy miałem jakieś marzenia, kiedy byłem małym chłopcem? Małym to ja nigdy nie byłem.
Myli mnie pan z prezydentem Kaczyńskim. Początkowo chciałem być kominiarzem albo
strażakiem. Kiedy w domu pojawił się adapter Bambino, z pocztówki dźwiękowej
często rozbrzmiewał „Mały kwiatek”, grany na klarnecie, a także z płyty winylowej
przeboje Jerzego Połomskiego, Marii Koterbskiej i Ireny Santor.
w średniej szkole
To było męskie Liceum Ogólnokształcące im. Adama Asnyka w Kaliszu.
To była wspaniała szkoła. Absolwentów „Asnykowców” spotykam na całym świecie
od Australii po Kanadę i każdy wiedzie jakieś godziwe życie. Nie byłem orłem z fizyki
czy matematyki, za to brylowałem w wypracowaniach z języka polskiego.
Stosowałem własną interpunkcję, uzależniając od sposobu mówienia,
od sposobu interpretacji.
Na prywatkach najczęściej bawiliśmy się przy muzyce Beatlesów i Rolling Stonesów.
Doskonale pamiętam bal maturalny. To był 1968 rok.
Na koniec balu, około wpół do piątej rano, wyprowadziłem ze szkolnej auli poloneza.
Dwadzieścia pięć par przeszło przez cały Kalisz i na końcu wracając, otoczyliśmy pomnik
Adama Asnyka, wznosząc okrzyki: „precz z komuną”. Do dziś się zastanawiam,
że nas nie zwinęli. Nie mam pojęcia, że nam wtedy się udało.
Czy cała milicja spała?
studia
Przy pierwszym podejściu do Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi
okazało się, że zdałem na jedenastym miejscu, ale komisja stwierdziła, iż mam chory głos.
Na moje miejsce wszedł Krzysztof Stroiński. Zalecono mi żebym przyjeżdżał na konsultacje.
Nie posłuchałem i wyjechałem do Francji. Wróciłem, żeby ponownie zdawać
na studia aktorskie. Ta sama komisja nie dopuściła mnie do następnych etapów.
Następnego roku, za namową kolegi, zdawałem do szkoły aktorskiej w Krakowie
i wreszcie się dostałem. Studia aktorskie były tak czasochłonne, że zajmowały
praktycznie cały dzień i część nocy. Kiedyś wchodząc do studenckiej kawiarenki
spotkałem młodszych, bardzo przestraszonych kandydatów na aktorów.
Był to ostatni etap egzaminów wstępnych. Wyróżniał się taki ładny, bardzo delikatny
blondynek z ładnym loczkiem, taki cherubinek Powiedziałem mu
„ty się na pewno dostaniesz”
To był Boguś Linda. Studia kończyłem z Andrzejem Grabowskim,
a dwa lata wcześniej aktoram został Janusz Rewiński.
parodiowanie
W moich programach parodiuje osoby do których mam największy sentyment.
Mam ogromny szacunek dla Lecha Wałęsy. To wielka postać i życzę każdemu
tak wielkiej odwagi w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
Uwielbiałem kiedyś, bo mnie bawił i rozczulał, Tadeusza Mazowieckiego.
Posługiwałem się głosem faceta, którego gdyby położyć na ranę, to się zabliźni
następnego dnia, Jacka Kuronia. Michnika lubiłem też robić. Przycichł ostatnimi czasy.
Lew nie mówi, Michnik też nie. Jak się nagrali to przestali mówić.
Obu ta taśma zaszkodziła.
dedykacja
Wszystkim, którym to serce pika, tak jak mnie,
mając do dyspozycji Radio PiK, dedykuję piękną balladę o tym,
że coś się skończyło ale coś się również otwiera, w wykonaniu Stinga.