Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 13/14 grudnia gościem w studio Radia PiK był:
MACIEJ FIGAS
- dyrygent, dyrektor Opery Nova, pomysłodawca i dyrektor Bydgoskiego Festiwalu Operowego.
Opera NovaNazwa „Opera Nova” od początku była dość kontrowersyjną. Jej autorem jest dyrektor Andrzej Jurkiewicz, który też był dość kontrowersyjną postacią. Pomysł z nazwą opery się przyjął i myślę, że Opera Nova pozostanie tym wyróżnikiem na tle innych teatrów operowych w Polsce. Ta nazwa miała być też początkiem czegoś zupełnie niezwykłego, czegoś nowego. Kiedy obejmowałem fotel dyrektora gmach był jeszcze w stanie surowym, ale już przede mną myślano żeby go w jakiś sposób ożywić. Ten sposób myślenia przejąłem, twierdząc, że gmach budującej się opery nie jest nieszczęściem, jak powszechnie wtedy uważano, a jej ewidentnym atutem. Jest to dzisiaj poza dyskusją, że poszczególne edycje Bydgoskiego Festiwalu Operowego stały się tym najważniejszym bodźcem dla decydentów, dla dalszych losów tej dosyć niefortunnej inwestycji i festiwal sprawił, że obiekt tak dziś wygląda a nie inaczej.
znak zodiaku: O!, wchodzimy na niebezpieczne i anegdotyczne pole. Te anegdoty chętnie opowiadają moi współpracownicy. Urodziłem się 7 kwietnia czyli spod znaku barana. Ten znak zodiaku, nie zawsze dobrze postrzegany, pomógł mi w realizacji wyznaczonych celów i myślę, że gdyby nie ten barani upór i konsekwencja to pewnie nie osiągnąłbym tego co osiągnąłem w Operze Nova.
hobby: Z tym wolnym czasem na przyjemności jest bardzo krucho. W wolnych chwilach uwielbiam prace z wykorzystaniem takich narzędzi jak: wiertarka, heblarka, szlifierka, wycinarka. To lubię, chętnie sięgam do skrzyni z narzędziami. W letnim domku, w Borach Tucholskich, wiele rzeczy zrobiłem sam z czego jestem bardzo dumny. Może poza drzwiami wejściowymi, które niestety stolarz musiał poprawiać.
wady: Ojej! mnóstwo mam wad. Mam świadomość tych wad i staram się codziennie pilnikiem spiłowywać z różnym rezultatem. Doprowadzam się szybko do pasji, to znaczy łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Mimo, że tyle lat już minęło, to ciągle jeszcze jakaś niezręczna kwestia, wypowiedziana a dotycząca mnie czy Opery Nova, natychmiast wyprowadza mnie z równowagi. Po kilkuminutowej refleksji łapię się na tym , że znowu popełniam ten sam błąd.
zalety: Oprócz konsekwencji w działaniu, udało mi się stworzyć w firmie rodzinną atmosferę, która wyróżnia nas na tle innych teatrów operowych. Tak twierdzą przyjezdni soliści, reżyserzy i inni goście. Cieszę się, że wszystkich pracowników znam z imienia i nazwiska, starając się docenić ich zaangażowanie w pracy.
w domu Urodziłem się w Gdyni. Pochodzę z muzycznej rodziny. Śpiewakiem był mój ojciec, mimo iż był także inżynierem, śpiewaczką była jego siostra Barbara. Ojciec śpiewał zarówno w Gdańsku jak i w Teatrze Wielkim w Warszawie, do którego zaprosił go dyrektor Wicherek. Tam z powodzeniem kreował wiele znaczących ról. Mama była pedagogiem w szkole muzycznej. Również inne osoby, w bliższej lub dalszej rodzinie, bądź się o muzykę otarły, bądź się muzyce poświęciły. Dziś mi łatwiej zrozumieć świat operowy zważywszy, że od dziecka w tym świecie dorastałem. We wczesnej młodości miałem różne marzenia. Pamiętam jak wprawiłem rodziców w wielkie zakłopotanie, kiedy przy gościach wyznałem, że chciałbym zostać śmieciarzem. Uczyłem się w dwóch szkołach: podstawowej i szkole muzycznej I stopnia w klasie fortepianu.
w średniej szkole Nastąpił okres buntu przeciwko nauce w szkole muzycznej. Uczęszczałem do Liceum Ogólnokształcącego. Jednak po krótkim czasie rozpocząłem naukę w szkole muzycznej II stopnia w klasie organów. Na przerwach namiętnie grywałem ragtime, wzbudzając podziw koleżanek. Jednak najbardziej fascynowała mnie muzyka organowa. Często w kościele akademickim grałem podczas mszy a także katowałem wiernych popołudniami, kiedy z ogromną przyjemnością dawałem koncerty. W szkole najłatwiej przychodziły mi przedmioty humanistyczne i matematyka a szczerze nienawidziłem fizyki. Rozpoczęła się pierwsza fascynacja muzyką jazzową. Bywałem w znanym jazzowym klubie Kwadratowa w Gdańsku gdzie pierwsze kroki stawiali moi szkolni koledzy: Maciej Sikała, Adam Wendt i wielu innych, dziś uznanych jazzmanów.
studia i praca Nie miałem skrystalizowanego pomysłu na kierunek studiów, ale trzeba było dość szybko podejmować decyzję bo groziło wojsko. Rozpocząłem studia na Akademii Muzycznej w Gdańsku na Wydziale Teorii Muzyki. Marzyłem jednak o dyrygenturze. Ponieważ w Gdańsku nie było tego kierunku, wybrałem się do Poznania do profesora Witolda Krzemieńskiego, prowadzącego klasę dyrygentury na Akademii Muzycznej. Profesor był już podeszłym wieku i podobno przysypiał podczas zajęć. Podobno, bo podczas zajęć ze mną nigdy nie zasypiał, co było dla mnie ogromnym komplementem. Ten wydział przede mną kończyła Agnieszka Duczmal i Zygmunt Rychert. Kiedy byłem na drugim roku studiów otrzymałem od Zygmunta Rycherta, który wtedy w bydgoskiej operze miał etat dyrektora artystycznego, propozycję pracy jako asystent dyrygenta. To wprawiło w osłupienie władze uczelni i studentów.
jestem dumny Jestem bardzo dumny z mojego trzynastoletniego syna Mateusza. Ukończył podstawową szkołę muzyczną, którą rozpoczynał w klasie fortepianu a ukończył w klasie saksofonu. Napewno dumny jestem z metamorfozy, jaką przeszła bydgoska opera. Od tej instytucji, grającej gościnnie w Teatrze Polskim do dzisiejszej Opery Nova, której nam zazdroszczą, która jest liczącą się instytucją na mapie muzycznej Polski.
dedykacja Mojemu synowi Mateuszowi, w którym drzemie potencjalny saksofonista i to wysokich lotów, dedykuję utwór w wykonaniu Kenny G.
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00 na antenie POLSKIEGO RADIA PiK.
|