Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 24/25 stycznia
gościem w studio Radia PiK
był:
MIROSŁAW JACEK BŁASZCZYK
- znakomity polski dyrygent,
dyrektor artystyczny orkiestry symfonicznej
Filharmonii Śląskiej.
znak zodiaku:
Typowa, ta lepsza ryba.
stan cywilny:
Żonaty. Żona Zofia, nauczyciel muzyki.
Mamy troje dzieci: Bogusię, Bartka i Tomka.
Po domu biega piękny kundelek Pyrka.
hobby:
Jestem kinomanem, uwielbiam dobrą książkę.
Dużo pływam, gram w piłkę nożną,
uprawiam tenis stołowy.
wady:
Niecierpliwość.
zalety:
Nie umiem przejść obojętnie
obok ludzkiej krzywdy.
W domu
Jestem typowym Ślązakiem, urodziłem się w Bytomiu.
Pochodzę z rodziny bez żadnych tradycji muzycznych.
Podobno w przedszkolu wychowawczyni zauważyła u mnie
talent muzyczny. Rodzice postanowili kupić pianino,
co było dla nich ogromnym wydatkiem.
Uczyłem się w szkole muzycznej.
Już od sześciu lat płynnie czytałem.
Będąc pasjonatem sportu, potrafiłem przeczytać
w Trybunie Ludu całą kolumnę sportową.
Do dziś nie opuszczam żadnej, ważnej
imprezy sportowej na Śląsku.
Jako chłopiec marzyłem,
żeby być znakomitym piłkarzem,
jak Włodzimierz Lubański
i nosić reprezentacyjną
koszulkę z numerem 10.
Wtedy modne były przeboje
CZERWONYCH GITAR i SKALDÓW.
Szkoła średnia
W Liceum Muzycznym w Bytomiu
uczyłem się w klasie fortepianu.
Na drugim roku postawiono mi warunek:
albo sport, albo muzyka.
Wtedy grałem w drużynie juniorów Polonii Bytom.
Wybrałem muzykę i sport już traktowałem rekreacyjnie.
Brałem udział w szkolnym kabarecie,
próbowałem prowadzić dyskoteki,
ale kiedy puszczałem PINK FLOYD czy GENESIS
nie spotykało to się z aplauzem.
Miałem tyle szczęścia,
że mogłem opanować, jako drugi instrument
waltornię, skrzypce, klarnet i perkusję.
Oprócz klasyki muzyki rockowej,
fascynował mnie jazz.
Studia
Nie powiodło mi się na egzaminie wstępnym
Wydziału Muzyki Rozrywkowej i Jazzu.
Z jazzem dałem sobie spokój
i rozpocząłem studia na Wydziale IV
Teorii Akademii Muzycznej
w Katowicach.
Dorabiałem sobie grając na organach
w kościele w Rybniku.
Zacząłem bardziej poważnie traktować muzykę klasyczną.
Po ukończeniu wydziału IV podjąłem studia
na Wydziale Dyrygentury.
Pierwszy mój angaż był
w Śląskiej Orkiestrze
Kameralnej.
Rano i wieczorem
Nie lubię długo spać.
Wstaję między szóstą a siódmą rano.
Wieczorem sięgam po swoje
ulubione nagrania.
Najczęściej jest
to muzyka baroku.
Na chandrę
Oj!, strasznie często miewam chandrę.
Bardzo przeżywam nawet najmniejsze frustracje
i niepowodzenia.
Ostatnio najlepszym,
muzycznym lekarstwem
na ten stan ducha
jest trzecia część
II Symfonii
Sergiusza Rachmaninowa.
Jestem dumny
Jestem szczęśliwy, że spełniły się moje marzenia.
Kiedyś w młodości marzyłem, żeby zostać
szefem orkiestry Filharmonii Śląskiej
i to się spełniło.
Jestem zadowolony, że wygrałem
kilka prestiżowych konkursów
dyrygenckich.
Z sentymentem wspominam mój występ
w nowojorskiej sali Carnegie Hall,
będąc młodym, trzydziestoletnim dyrygentem,
po którym otrzymałem świetne recenzje
od amerykańskich krytyków.
W tańcu
Nienawidzę tańczyć!
Wychodzę z założenia, że się wytańczę
w trakcie dyrygowania i to wystarcza.
Skoro zostanę przymuszony do tańca,
to najchętniej lubię rytmy
dwa na jeden.
Dedykacja
Bydgoskim muzykom
CAPELLI BYDGOSTIENSIS
dedykuję jakiś utwór
mówiący o miłości.
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania
wywiadów wraz z muzyką
w programach nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|