Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 7/8 lutego
gościem w studio Radia PiK
był:
JERZY MAKSYMIUK
- światowej sławy dyrygent i kompozytor.
znak zodiaku:
Baran z 9 kwietnia.
hobby:
Interesuje mnie dobre malarstwo.
Obecnie dużo czasu zabiera mi komponowanie.
W Bydgoszczy odbyła się prapremiera
cyklu moich pieśni
"Czerwony księżyc".
wady:
Mam ich mnóstwo.
W zasadzie jest to zaleta,
bo kiedy prowadzę próbę z orkiestrą spokojnie
to nie bardzo dokładnie słyszę.
Natomiast, kiedy się ekscytuję,
to bardzo dokładnie słyszę
to co chciałbym osiągnąć.
Podczas prób z legendarną Polską Orkiestrą Kameralną,
byłem okrutny, no ale osiągnęliśmy niezwykły poziom.
zalety:
Chyba jestem dobrym człowiekiem.
Często, także w Bydgoszczy, spotykam się
z wyrazami dużej sympatii.
Nigdy nie robię czegoś złego w stosunku do muzyków,
mimo że jestem szalenie wymagający.
Cenię ich ogromną wiedzę muzyczną.
W domu
Na świat przyszedłem w Grodnie.
Kiedy miałem sześć lat, z rodzicami pieszo przeszedłem
czterdzieści kilometrów do nowej, polskiej granicy.
Tato, dzięki czterem ćwiartkom wódki,
załatwił przejście na polską stronę.
Zamieszkaliśmy w Białymstoku. Ojciec był muzycznym amatorem.
Grał na różnych instrumentach. Próbował uczyć mnie na skrzypcach
ale był bardzo niecierpliwy i kiedy nie dość precyzyjnie zagrałem gamy
dostałem smyczkiem po głowie.
W młodości marzyłem, żeby być kimś nieprzeciętnym, wyróżniającym się.
W podstawowej szkole muzycznej uczyłem się w klasie fortepianu.
Miałem ogromne szczęście, bo spotkałem wspaniałego profesora
JANA TARASIEWICZA, któremu bardzo wiele zawdzięczam.
Szkoła średnia
Profesor Tarasiewicz zawiózł mnie do Warszawy.
Tam rozpocząłem naukę w Liceum Muzycznym dalej w klasie fortepianu.
Ćwiczyłem nieraz kilkanaście godzin. To był fanatyzm.
Jednak znajdywałem czas, żeby zarabiać na utrzymanie.
Grałem muzykę rozrywkową, modne szlagiery,
wraz z zespołem w kawiarni
hotelu Warszawa.
Przesiadywał tam często
znany polski dyrygent
BOHDAN WODICZKO.
Latem do tańca graliśmy w Jastarni.
Zawsze na początku był utwór szybszy,
potem wolniejszy i znowu szybszy.
To mi się później bardzo przydało,
kiedy pisałem muzykę
do wielu filmów.
Uważam, że najlepszą
napisałem do filmu Hasa
"Sanatorium pod klepsydrą".
Studia
W Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie
studiowałem w klasie fortepianu
i na Wydziale Kompozycji.
O dyrygenturze w ogóle nie myślałem.
Zadecydował przypadek.
Na koncercie grano moją kompozycję a dyrygent nagle zachorował.
Poprowadziłem orkiestrę i okazało się,
że wspaniały profesor dyrygentury - BOGUSŁAW MADEY,
zgodził się, żebym u niego uczył się dyrygentury.
Był to kolejny wydział, bo wpierw skończyłem kompozycję,
potem fortepian a następnie dyrygenturę.
Był to czas kiedy napisałem wiele kompozycji.
Mój pierwszy angaż to asystent wspaniałego dyrygenta
ZYGMUNTA LATOSZEWSKIEGO w Teatrze Wielkim
w Warszawie.
Przygotowałem kilka premier operowych, potem trzy w Londynie,
ale tak naprawdę najlepiej się czuję na estradach filharmonicznych,
a naprawdę z serca jestem kameralistą.
Pamiętam trzyletnie przygotowania do koncertu
z Polską Orkiestrą Kameralną.
Trzy lata ciężkiej pracy.
Ta orkiestra, nie że grała dobrze,
ona grała nadzwyczajnie,
robiła cuda.
Graliśmy we wszystkich, prestiżowych salach na świecie.
Jeden z najsłynniejszych krytyków, Szkot,
napisał w londyńskiej gazecie:
"Mówiono, że jest to najlepsza orkiestra na świecie.
Przyszedłem na koncert, potwierdzam to".
Na chandrę
O bardzo często przychodzi chandra.
Dobrze, że dość szybko wychodzę z tego,
bo bym nie mógł skupić się
na dyrygowaniu.
Spotkałem ostatnio malarza,
który zastanawiał się jak malować,
bo wyraził obawy, że malarstwo
się skończyło.
Nieraz zastanawiam się - co z kompozycjami?!
Jak pisać?! Jak napisać VI Symfonię Beethovena?!.
Przecież sztuka musi się rozwijać.
A jak ma się rozwijać bez harmonii, melodii i rytmu?
Wobec tego ta próba moich pieśni jest
pomyślną czy niepomyślną kontynuacją,
że jeszcze w granicach harmonii
da się coś uzyskać.
W samochodzie
Ostatnio rzadko prowadzę samochód,
wolę jeździć taksówkami.
Podczas jazdy nie słucham muzyki,
a niezwykle lubię rozmowy
z kierowcami.
Oni wszystko wiedzą i oni mnie
wiele rzeczy uczą.
Rock&roll
Lubię patrzeć jak stylowo tańczą rock&rolla.
Z polskich wykonawców cenię CZESŁAWA NIEMENA,
bo to wielki artysta, ale wolę FREDA ASTERA,
który tańczył, śpiewał i cudownie swingował.
Jazz
Bardzo lubię muzykę jazzową.
Nawet kiedyś próbowałem grać tę muzykę.
Muszę przyznać, że muzycy Filharmonii Pomorskiej
mają dużą łatwość grania jazzu.
Zresztą im się zwierzyłem,
że w młodości grałem
w kawiarni.
Wspaniałego pianistę ERROLA GARNERA
mogę słuchać bez przerwy.
W tańcu
Nie tańczę, bo to mnie krępuje.
Wtedy, kiedy mogłem uczyć się tańca,
grałem do tańca.
Najlepiej się zarabiało na balach sylwestrowych,
kiedy graliśmy standardowe "trójki":
szybki, wolny, szybki.
Czuję sentyment, bo kojarzy mi się...
Kompozycje IGNACEGO JANA PADEREWSKIEGO
zawsze kojarzą mi się z Bydgoszczą.
Paderewski jest moim bohaterem.
Sądzę, że gdyby on był mniej zdolnym pianistą
i gdyby więcej pisał, to może byłby
największym kompozytorem
po CHOPINIE.
Tu w Bydgoszczy wygrałem
pierwszy Konkurs Pianistyczny
im. Ignacego Jana Paderewskiego.
Dedykacja
Czytelnikom i radiosłuchaczom,
którzy kochają SIERGIEJA RACHMANINOWA,
w ogóle którzy kochają ten sposób melancholii,
dedykuję bardzo piękny
i niezwykle trudny
utwór
"WOKALIZĘ"
Rachmaninowa.
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania
całego wywiadów wraz z muzyką
w programach nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|