Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 29/30 września,
gościem w studio Radia PiK był:
STEFFEN MOLLER
- aktor filmowy i kabaretowy.
znak zodiaku:
Wodnik.
Słyszałem ostatnio, że my wodniki,
mamy skłonność wojować i zdobywać cały świat.
Na razie zdobyłem rolę w serialu "M – jak miłość".
stan cywilny:
Wolny. No nie zupełnie, tak pół na pół.
hobby:
Moje hobby jest gra po cichu na pianinie. Kiedy nie ma nikogo,
pewna rozgłośnia katolicka skończyła emisję, po cichu gram.
Nieraz sięgam po nuty najbardziej karkołomnych
kompozycji Chopina, Liszta.
Na razie gram tylko prawą ręką.
wady:
Muszę przyznać, że trochę chodzę zgarbiony. Kiedyś miałem pryszcze.
Acha, jeszcze jedna wada, która wszystkich denerwuje.
Żeby zawiązać buty muszę postawić nogę wysoko, bo nie dosięgam.
Często opieram nogę o antyki.
Myję naczynia, bez użycia Ludwika.
Potem okazuje się, że są trochę tłuste.
zalety:
Potrafię pięknie gwizdać. Jest taki przesąd, na planie filmowym,
że kiedy w trakcie kręcenia ktoś zagwiżdże,
to później film zostanie wygwizdany.
Bardzo cierpię z tego powodu.
W domu
Niektórzy podejrzewają, że pochodzę ze Śląska,
a inni - co gorsza - że z NRD.
Urodziłem się i wychowałem na terenie byłego RFN
w Wupertalu, blisko Kolonii. Mam dwóch braci.
Mój Tato bardzo ładnie gra na pianinie.
Nie musi - jak ja - grać po cichu.
We wczesnej młodości marzyłem, żeby zostać Winnetou
ale nie opaliłem się wystarczająco.
Później chciałem zostać maszynistą.
Z tego okresu pamiętam dwa przeboje:
francuski "Les Champs Elysees"
i piosenkę z serialu "Pszczółka Maja".
W niemieckiej wersji tę piosenkę śpiewa, gwiazda czeskiej estrady - Karel Gott.
Mimo, że jestem chudy, dobrze grałem w piłkę nożną.
Byłem królem strzelców na moim podwórku. Podczas jednego meczu,
co prawda ze słabą drużyną, wygraliśmy 66 do 3.
Strzeliłem wtedy 30 bramek.
Średnia szkoła
Uczęszczałem do gimnazjum w Wupertalu.
W Niemczech szkoła podstawowa trwa cztery lata a gimnazjum dziewięć.
Dziś mogę się przyznać, że wtedy słuchałem grupy ABBA.
Szczególnie przeboju "Waterloo", gdyż moje lekcje z angielskiego
były nieustającym Waterloo. Nie posiadałem także żadnych zdolności
do przedmiotów ścisłych. Kiedyś, podczas sprawdzianu z fizyki,
zostałem przyłapany z otwartą książką na kolanach.
Profesor położył książkę na ławce stwierdzając:
"Steffen, może ona leżeć na ławce.
Otworzyłeś nie na tej stronie.
Chodzi o zupełnie inny rozdział".
Nasz fizyk miał zespól jazzowy w którym grałem na kontrabasie.
To gwarantowało mi pozytywne oceny z tego przedmiotu.
Należy także dodać, że granie na kontrabasie
robiło duże wrażenie na dziewczętach.
Studia
Długo zastanawiałem się nad kierunkiem studiów
aż przyszedł czas na służbę wojskową.
Napisałem podanie o przeniesienie mnie do służby zastępczej,
argumentując iż jestem pacyfistą. Opiekowałem się starszymi,
schorowanymi ludźmi. To była naprawdę ciężka praca.
Po zakończeniu służby zastępczej wybrałem się do stolicy, do Berlina.
Runął już berliński mur. Podjąłem i skończyłem studia
filozoficzno-teologiczne. W mojej uczelni na tablicy ogłoszeń,
wywieszano plakaty dość dziwnej treści:
"Kurs nurkowania na Malezji",
"Samopoznawanie się dla mężczyzn na Kubie. Dojazd gratis!".
Jednak pewnego dnia wyczytałem:
"Kurs języka polskiego w Krakowie, dwa tygodnie za 600 marek".
To było dla mnie egzotyczne... było to wręcz wyzwanie.
Niewiele słyszałem o Polsce. Nie znałem żadnego słowa w tym języku.
Pojechałem. Wróciłem jeszcze na rok do Niemiec, żeby ukończyć magisterkę.
Od prawie dziewięciu lat mieszkam w Polsce.
Rano i wieczorem
Nie należę do skowronków.
Kiedy muszę wcześnie wstać, chętnie słucham kantaty Bacha.
Wieczorem, kiedy jest trochę czasu,
sięgam po nagrania z kompozycjami Mozarta,
szczególnie z koncertami fortepianowymi.
Na chandrę
Ostatnio, mając chandrę, siedziałem w Warszawie, pod kinem FEMINA.
Podeszła do mnie starsza pani mówiąc:
"wygląda pan taki smutny,
jak w serialu - M jak miłość,
- obraz nędzy i rozpaczy".
Na chandrę najlepszy jest zespół
PORTISHEAD.
W operze
Kiedyś tej sztuki nienawidziłem. Dopiero w Warszawie,
kiedy Teatrem Wielkim kieruje dyrektor Treliński,
opera zaczęła mnie interesować.
W obecnych, operowych inscenizacjach
na scenie pojawiają się rozebrane,
lub skąpo odziane modelki.
Piosenka kabaretowa, aktorska
Mam swojego faworyta piosenki satyrycznej.
Jest nim lekarz i piosenkarz Kuba Sienkiewicz.
Śpiewa fantastyczną piosenkę
"Ja szpieguję wszystkich".
Jest tam mowa o STASI i UB.
Blues, jazz
Wiem, w Polsce mówi się:
"Czuje bluesa i udaje Greka".
Po maturze z kolegą pojechałem do Grecji.
Przez trzy tygodnie katował mnie jedną kasetą
z archaicznymi, bluesowymi nagraniami.
Wspominałem już, że z profesorem fizyki grywałem jazz na kontrabasie.
Cenię Milesa Davisa i big band Glenna Millera.
Nie tylko ze względu na nazwisko, pisane zresztą inaczej.
W tańcu
Lubię tańczyć, choć nie umiem.
W odróżnieniu do Niemców, Polacy bardzo dobrze tańczą.
Walca, foxtrota, tango tańczę według takich samych kroków.
Dedykacja
Podczas mojego występu, w kinie "Adria" w Bydgoszczy,
spotkałem się z bardzo serdecznym przyjęciem.
Bydgoszczanom dedykuję przebój grupy NIRVANA
o dość szokującym tytule
"Rape Me" - "Gwałć mnie!".
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów,
wraz z muzyką w programie nocnym
z poniedziałku na wtorek
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|