Piątek 2025.01.31 Imieniny: Jana, Ludwiki Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Maciej Niesiołowski
2004-06-14



Ryszard Jasiński.jpg

Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...

W nocy z 14/15 czerwca
gościem w studio Radia PiK był:


MACIEJ NIESIOŁOWSKI


- ceniony i popularny dyrygent,
twórca cyklu telewizyjnych
audycji muzycznych

"Z BATUTĄ I HUMOREM".



znak zodiaku:
Wodnik.

stan cywilny:
Żonaty. Żona Magdalena.
Mamy dwóch synów: Jana i Adama.
Starszy syn ukończył studia muzyczne,
ale zarzucił ten zawód i obecnie pracuje
w zupełnie innej dziedzinie.
Młodszy obecnie studiuje
na kierunku muzycznym.

hobby:
Od kilkunastu lat moim hobby jest majsterkowanie.
Niezwykle rzadko korzystam z rzemieślników różnych specjalności.
Potrafiłem wybudować od zera pokój w piwnicy,
łącznie z wstawieniem okna, drzwi,
instalacji elektrycznej, ścian,
podłogi, sufitu, oświetlenia
i umeblowania.

wady:
Nigdy nie zastanawiałem nad moimi wadami.
To trzeba spytać moich bliskich.

zalety:
O wadach nie wiem, a o zaletach nie wypada mówić.
Skoro już jestem do tego zmuszony, to oprócz majsterkowania,
potrafię w domu wiele zrobić:
ugotować i posprzątać.



W domu
Urodziłem się w bardzo małej miejscowości na Śląsku.
Ojciec po wojnie mieszkał na zamku w Piaśnikach,
potem administracyjnie przynależał do Lipin,
później wreszcie do Świętochłowic.
Półtora roku po moim uradzeniu przenieśliśmy się do Bytomia.
Jestem najmłodszym z czworga rodzeństwa.
Z przyrodnią siostrą była nas piątka.
Jak sięgam pamięcią w domu zawsze było pianino.
Przychodziła nauczycielka i wszystkie dzieci uczyły się
gry na instrumencie. Podobno garnąłem się do gry na pianinie
jak miałem trzy i pół roku, tak że w przedszkolu byłem już artystą.
Uczyłem się w podstawowej szkole muzycznej w klasie fortepianu.
 Nauka przedmiotów muzycznych i ogólnokształcących zabierała wiele czasu, 
więc na grę w piłkę pozostawało jego niewiele.
Pod koniec szkoły podstawowej, oprócz fortepianu,
uczyłem się gry na wiolonczeli.

Średnia szkoła
Liceum Muzyczne w Bytomiu mieściło się w tym samym budynku
co szkoła podstawowa. Uczyłem się już w klasie wiolonczeli.
Nie należałem do grona młodzieńców kolekcjonujących płyty,
taśmy z najnowszymi przebojami muzyki rozrywkowej.
Bywałem na prywatkach, ale tę muzykę traktowałem
jako użytkową, przydającą się do tańca.
Fascynowała mnie muzyka klasyczna.
Jak pamiętam, z naszej klasy,
tylko dwóch kolegów później
zajmowało się muzyką rozrywkową.
Jednak przyznam, że grając
jako pianista w orkiestrze
akompaniującej baletowi,
z zarobionych honorariów,
kupiłem na raty
motorower marki
KOMAR.

Studia
Złożyłem papiery do Wrocławia, bo tam klasę wiolonczeli prowadził
profesor Kazimierz Wiłkomirski. Jednak kiedy do mnie zatelefonował
i oświadczył swoim charakterystycznym cienkim głosikiem
"No kochany przyjacielu, ja przenoszę się do Warszawy",
natychmiast przeniosłem papiery do Warszawy.
Po zdanym egzaminie usłyszałem od niego:
"No kochany przyjacielu, mam już komplet studentów,
został pan przyjęty do klasy profesora ARNOLDA REZLERA"
.
Jak się po latach okazało uczyłem się u mojego, przyszłego teścia.
Rozpocząłem naukę w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie.
Ta nazwa uczelni bardziej mi się podoba od Akademii,
bo ta kojarzy się z akademią pierwszomajową.
Na świecie akademia kojarzy się z uczelnią o podłej reputacji.
Gdyby dziś na zachodzie ktoś oświadczył, że kończył
Akademię Muzyczną, natychmiast zapytano by go:
"Czy w tym mieście nie ma Wyższej Szkoły Muzycznej?"
W dalszym ciągu fascynowała mnie tylko muzyka klasyczna,
choć moi koledzy grali w jazzowym zespole HAGAW.
Po koniec studiów otrzymałem etat w orkiestrze
Filharmonii Narodowej w Warszawie.
To były czasy PRL-u, gdzie w stolicy bez stałego meldunku
nie można było pracować. Studia już kończyłem i jedynym ratunkiem
była dalsza nauka. Zdałem na dyrygenturę w mojej uczelni,
co gwarantowało pracę przez kolejne lata.
Uczyłem się początkowo w klasie
profesora Bogusława Madeja
a później u Bohdana Wodiczki.
Tuż po skończeniu dyrygentury
zostałem zaangażowany
jako dyrygent
w Warszawskiej Operze Kameralnej.

W samochodzie
W samochodzie słucham wiadomości radiowych i komentarzy politycznych.
Niestety muzyka prezentowana przez większość polskich rozgłośni
jest nie do słuchania, jednorodna sieczka.
Takie radio i muzykę, którą preferuję,
można jeszcze usłyszeć na obszarach byłego NRD
i w Czechach. Wożę w samochodzie płyty,
ale nie w celu słuchania.
Kiedyś mi celnik, na granicy polsko–czeskiej poradził:
"A ma pan swoje płyty?, bo kiedy pana zatrzyma policjant,
to zamiast płacić mandat, niech mu pan wręczy płyty"
.
Na razie jeszcze policjantom
nie byłem zmuszony
ich wręczyć.

Jestem dumny
Chyba nie mam takiego dobrego samopoczucia
jeśli chodzi o własne dokonania.
Trudno jest wybrać z trzydziestokilkuletniej pracy dyrygenta
takie momenty. Z perspektywy czasu patrzę z niedowierzaniem,
jak ja mogłem zadyrygować orkiestrą Filharmonii Narodowej
koncert dyplomowy. Był to piątkowy, abonamentowy koncert
transmitowany przez Polskie Radio. W repertuarze muzyka
współczesna, koncert fortepianowy Prokofiewa
i w drugiej części muzyka francuska.
Na dotychczasowe dokonania patrzę z dużym dystansem
i wiele rzeczy na pewno zrobiłbym inaczej,
być może lepiej.

Mój mistrz, profesor Bohdan Wodiczko, kiedyś po koncercie,
kiedy publiczność zgotowała mu niewiarygodną owację,
wszedł do pokoju dyrygenta bardzo ponury.
Zwróciłem się do niego:
"Panie profesorze, niech się pan uśmiechnie,
przecież był to wspaniały koncert"

On odparł:
"Kiedy artysta jest bardzo zadowolony ze swojej pracy,
to niech natychmiast zmienia zawód"
.

Rock & roll
Niestety nie potrafiłem opanować podstawowych kroków i figur rocknrolla.
Nie ukrywam, że sprawiało mi to przykrość, bo ta muzyka i taniec
był wtedy w modzie. Wtedy największą gwiazdą był ELVIS PRESLEY,
później BEATLESI, którzy nagrali kilka wartościowych utworów.
Obecnie panująca muzyka oparta tylko na rytmie
z trzema funkcjami harmonicznymi
zupełnie mnie nie interesuje.

Jazz
Ta muzyka wymaga od wykonawcy
dużej techniki gry na instrumencie
i umiejętności improwizowania.
Patrzyłem na jazzmanów z lekką zazdrością.
Potrafię zagrać wszystko, ale z nut.
Nie posiadam łatwości muzycznej
improwizacji.

Czuję sentyment bo kojarzy mi się...
Kiedy mieszkałem w centrum Warszawy
w okresie poprzedzającym święto pierwszego maja,
montowano duże głośniki, straszliwej jakości
z których wydobywał się ryk jakiś marszów.
Do uczelni musiałem przechodzić tą trasą.
To było piekło, nóż się w kieszeni otwierał.
Zawsze wspominam to z ogromną irytacją.

Dedykacja
Moim przyjaciołom z Bydgoszczy,
a szczególnie wspaniałym muzykom
SYMFONIETTY BYDGOSKIEJ
dedykuję
"Ach jedź do Varasdin"
w wykonaniu znakomitego duetu:
GRAŻYNA BRODZIŃSKA
i BOGUSŁAW MORKA.

Maciej Niesiołowski dyryguje Orkiestrą Gliwickiego Teatru Muzycznego.jpg


Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do wysłuchania
wywiadów wraz z muzyką
w programach nocnych
z poniedziałku na wtorek
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.



wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry