Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 05/06 lipca
gościem w studio Radia PiK był:
PRZEMYSŁAW BABIARZ
- aktor, znany i ceniony komentator sportowy
Telewizji Polskiej.
znak zodiaku:
Skorpion. Choć nieraz słyszy się nienajlepsze opinie o skorpionach.
jestem dumny, że urodziłem się pod tym znakiem zodiaku.
W rodzinie bardzo często ten znak się powtarza.
Mój syn jest skorpionem a także babcia i stryj.
Mało tego, rodziliśmy się prawie tego samego dnia.
Skorpiony naszej rodziny są bardzo muzykalne.
stan cywilny:
Jestem żonaty. Małżonka ma na imię Marzena.
Po domu biega królik.
hobby:
Nie jestem ani typem hobbysty ani kolekcjonera.
W wolnych chwilach łatwo popadam w zadumę
i to na dłuższe chwile.
wady:
Wad mam bez liku, poczynając od barku odwagi, braku konsekwencji,
lenistwa, skłonności do obgadywania bliźnich,
same grzechy.
zalety:
Mając piętnaście, szesnaście lat
starałem sformułować sobie jedno przykazanie:
"bądź dobrym człowiekiem"
W domu
Urodziłem się w grodzie ponad tysiąc letnim w Przemyślu.
Pochodzę z muzykalnej rodziny. Dziadkowie i rodzice śpiewali w chórze,
ojciec w orkiestrze gimnazjalnej grał na skrzypcach a później na gitarze.
Na pianinie grała moja siostra. Podczas spotkań rodzinnych i towarzyskich
często rozbrzmiewały wspólne śpiewy. Byłem żywym chłopcem, w którym
drzemał duch sportowy, duch rywalizacji. We wczesnej młodości marzyłem,
żeby zostać taksówkarzem, bo wtedy bardzo dobrze zarabiali,
później zapragnąłem zostać docentem Akademii Wychowania Fizycznego.
Imponował mi mój stryj, pracownik naukowy tej uczelni.
W domu był adapter i różne płyty z nagraniami wykonawców
niemieckich, włoskich... MIECZYSŁAWA FOGGA, MAZOWSZA...
Kiedyś siostra przyniosła płytę
CZESŁAWA NIEMENA - "Dziwny jest ten świat"
ale tytułowa piosenka niezbyt mi się podobała.
oją największą miłością był KRZYSZTOF KLENCZON
i jego przebój "10 w skali Beauforta".
Średnia szkoła
Uczęszczałem do szkoły, o bardzo pięknych tradycjach,
I Liceum Ogólnokształcącego im Juliusza Słowackiego w Przemyślu.
Do naszego miasta, mimo że leżał nad samą granicą,
przyjeżdżały ciekawe zespoły. Wtedy byłem zafascynowany muzyką
jazz rockową. Pamiętam wspaniałe koncerty zespołów
KRZAK, LABORATORIUM i KASY CHORYCH.
Wolałem prywatki niż dyskoteki. To bardziej kameralne spotkania
z miłymi dziewczynami i kolegami. Na prywatkach graliśmy
z reguły utwory z trzeszczących pocztówek dźwiękowych
przeboje ABBY, grupy SWEET i SLADE.
Już przed nauką w liceum posiadałem dwupłytowy album kabaretu DUDEK.
Wszystkich tekstów nauczyłem się na pamięć i kiedy w szkole
powstał kabaret miałem już część repertuaru.
Byłem konferansjerem i wygaszałem monologi.
Koniec nauki przypadł w 1982 roku na początek stanu wojennego
i mieliśmy bardzo krótką studniówkę.
Dzięki wygranym olimpiadom polonistycznym zdawałem pół matury
i miałem ułatwiony egzamin wstępny na studia.
Studia
Rozpocząłem studia na Wydziale Teatrologii
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Po zaliczeniu drugiego roku postanowiłem zmienić uczelnię
i zdawać na studia aktorskie.
Udało mi się zdać za pierwszym razem.
Mimo wielu wykładów, a przede wszystkim ćwiczeń, znajdowałem czas
na odwiedzanie klubów studenckich gdzie rozbrzmiewał jazz.
Pamiętam koncert w klubie Rotunda,
w ramach krakowskich Zaduszek Jazzowych,
wspaniałego kubańskiego trębacza ARTURO SANDOVALA.
Szał jaki wzbudził na widowni był tak niesłychany,
że gestem ręki próbował uciszyć jazzfanów,
bo własnej trąbki nie słyszał.
Fascynowały mnie piosenki literackie
KABARETU STARSZYCH PANÓW i WOJCIECHA MŁYNARSKIEGO.
Koniec studiów przypadł na rok przełomu 1989.
Zdecydowanie pogorszyły się możliwości pracy dla młodych aktorów.
Otrzymałem angaż do Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
Nie udało i się jednak grywać tam jakiś poważniejszych ról.
Dorabiałem w radiu czytając serwisy sportowe.
Po trzech latach aktorskich zmagań wziąłem udział
w konkursie, ogłoszonym przez Telewizję Polską
i od tego czasu zajmuję się
sportem w telewizji.
Na chandrę
Czy miewam chandry? Nie jestem w stanie tego ocenić.
Zauważyłem jadąc samochodem, że przełączenie na stację
nadającą muzykę klasyczną bardzo potrafi człowieka wyciszyć.
Jakiś taki MOZART albo polifoniczny BACH,
wkradający się w zakamarki naszego słuchu,
potrafi uspokoić, namaścić
i zostawić w dobrym
stanie.
W operze
Rzadko bywam w operze.
Nie jestem znawcą tej sztuki, ale wiem że wysokie "c"
wzięte przez tenora ma taki w sobie ładunek emocjonalny,
że człowiekowi mogą pocieknąć łzy,
jeśli jest to bardzo
dramatyczna
partia.
W filharmonii
Zawsze miałem taką młodzieńczą skłonność
do klasyfikacji w stylu sportowym.
Trudno jednak porównywać geniuszy:
CHOPINA, MOZARTA, BACHA czy BEETHOVENA.
Podziwiam także FRANCISZKA LISZTA i jego "III Rapsodię węgierską",
dającą tak wielkie wirtuozerskie możliwości.
Słyszałem ARTURA RUBINSTEINA
imponująco grającego
ten utwór.
Rockn roll, blues
Jestem pokoleniem post rock&rollowym.
Bliższy mi był zawsze blues.
Fascynowała mnie muzyka grupy DŻEM.
Pamiętam, kiedy zdawałem do szkoły teatralnej,
namiętnie z koleżanką słuchaliśmy
MARTYNY JAKUBOWICZ.
Jazz
Bardzo lubię ragtime.
Kiedyś prywatnie uczyłem się gry na fortepianie.
Potem sam próbowałem improwizować.
Największym dla mnie wyzwaniem
jest stylowe zagranie ragtime.
Próbuję zagrać kompozycję
SCOTTA JOPLINA - "Maple Leaf Rag"
tak jak mistrz WOJCIECH AMIŃSKI,
ale na razie jeszcze mi się to nie udaje.
Wolę kameralne zespoły niż ogromne big bandy.
Lubię powracać do starych nagrań MILESA DAVISA
grającego w stylu bee bop.
Trzy płyty
Na bezludną wyspę zabrałbym:
na pewno KABARET STARSZYCH PANÓW,
drugą z nagraniami świetnych piosenek
JACKA KACZMARSKIEGO
a trzecią z przebojami
ELEKTRYCZNYCH GITAR.
Utwór powodujący erotyczny nastrój
W taki nastrój na pewno wprowadza mnie
jazzowy saksofonista altowy STAN GETZ.
Był kiedyś film francuski
"Śmierć człowieka skorupowanego",
zaczynający się od długiej bossa novy,
granej przez mistrza GETZA.
Marzę o płycie
Z okazji urodzin, imienin, chętnie bym przyjął w prezencie
łytę jazzową z wirtuozowską improwizacją na przykład
z nagraniami fenomenalnego pianisty
OSCARA PETERSONA.
Dedykacja
Jest utwór WOLNEJ GRUPY BUKOWINA - "Piosenka o domu",
"...a jeśli dom będę miał, to będzie bukowy...".
Jeślibym miał to komuś dedykować,
to na pewno moim koleżankom i kolegom
z roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej,
yplom w roku 1989.
Wspólnie wielokrotnie śpiewaliśmy, zwłaszcza refren:
"...Szukam, szukania mi trzeba..."
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do wysłuchania wywiadów,
wraz z muzyką w programach nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|