Środa 2024.12.25 Imieniny: Eugenii Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Wiadomości » Z kraju i regionu Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Z kraju i regionu
E.Klich: Lot do Smoleńska w ostatniej fazie był wojskowy (wywiad)
2010-09-25
Lot do Smoleńska z 10 kwietnia w ostatniej fazie był wojskowy - mówi w wywiadzie dla PAP akredytowany przy MAK przedstawiciel Polski Edmund Klich. Jak podkreśla, nie zna całości materiałów, na podstawie których MAK sporządza właśnie raport ze swych prac.

PAP: Jaki był status lotu z 10 kwietnia polskiego samolotu Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim i ponad 90-osobową delegacją na pokładzie. Czy Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który zakończył już badanie sprawy i rozpoczął pisanie raportu, doszedł w tej sprawie do konkretnych wniosków?

Edmund Klich: Na ostatnich spotkaniach w MAK przekazano nam, że cały lot był wykonywany według procedur cywilnych. Dlatego że był to lot międzynarodowy, nieregularny, wykonany przez samolot lotnictwa państwowego.

PAP: Państwowego?

Edmund Klich: Tak, to przyznają, że był to lot nietypowy. Dodatkowo - według nich - załoga nie mogła znać rosyjskich procedur wojskowych.

PAP: Skąd wiadomo, że nie mogła?

Edmund Klich: Bo uznano, że nie mogła mieć takich danych, dotyczących szczegółowych przepisów wykonywania lotów według zasad lotnictwa państwowego.

PAP: I co do tego nie ma Pan wątpliwości? Uprawniony jest taki wniosek?

Edmund Klich: Tak, ale w sprawie tej katastrofy jest wiele różnych nietypowych sytuacji. Gdyby bowiem uznać, że był to samolot cywilny, lotnisko cywilne - są jasne regulacje prawne. A tutaj mamy kwestie do rozwiązania przez prawników.

PAP: Może trzeba byłoby przyjąć jakąś osobną kategorię lotów - nie wojskowy, nie cywilny, ale lot specjalny, jak np. Air Force One prezydenta USA (który jest wprawdzie samolotem wojskowym, ale niewykonującym zadań wojskowych) albo cywilny samolot, którym leci papież?

Edmund Klich: W procedurach rosyjskich jest coś takiego jak "lot kategorii A" - jak u nas VIP. A tu był VIP.

PAP: I tak przyjął MAK?

Edmund Klich: Odpowiem w ten sposób: kontrolerzy z wieży w Smoleńsku wiedzieli, że to był VIP. A co przyjął MAK - tego ja nie wiem. To się okaże w projekcie raportu, na który czekam.

PAP: Pan prezentował taki pogląd na ocenę kwestii lotu - że od początku był to lot cywilny, a w ostatniej fazie - wojskowy.

Edmund Klich: Takie jest moje stanowisko, podobnie uważają moi wojskowi doradcy. Uważam, że ostatnia faza lotu miała charakter wojskowy, bo lądowano na wojskowym lotnisku, na wieży w Smoleńsku też byli wojskowi. Nie znając dokładnie przepisów wykonywania lotów lotnictwa państwowego, nie mogę jednak sprecyzować, jaki byłyby konsekwencje z tym związane.

PAP: A jak się to przekłada na kwestię odpowiedzialności określonych osób?

Edmund Klich: W tej sprawie nie zabieram głosu, bo mnie interesują przyczyny katastrofy, a nie odpowiedzialność za nią określonych osób.

PAP: Kolejną ważną sprawą jest ustalenie, jaki status miało lotnisko...

Edmund Klich: Status lotniska jest ewidentnie wojskowy, bo nie ma go w systemie AIP - cywilne lotnisko na pewno by w nim było.

PAP: I jeszcze ustalenie, czy lotnisko było otwarte czy zamknięte. 10 kwietnia - tak jak i 7 kwietnia, kiedy lądowała na nim delegacja z premierem Donaldem Tuskiem, było na pewno otwarte?

Edmund Klich: W tych dniach na pewno tak. Ale czy powinno było być zamknięte - musielibyśmy znać dokładnie rosyjskie przepisy dotyczące procedur na lotnisku wojskowym przy warunkach atmosferycznych poniżej minimum tego lotniska, a tak było. Ale jesteśmy w kropce, bo nie udostępniono mi całości przepisów.

PAP: Ale MAK je chyba zna?

Edmund Klich: Na pewno zna. Chociaż do końca nie mogę być pewny, czy wojsko udostępniło MAK takie dane.

PAP: Czy w trakcie badania sprawy przez MAK pojawiły się jakieś poszlaki lub dowody, że kontrolerzy na wieży w Smoleńsku mogli podawać polskiej załodze gorsze prognozy pogody i zaniżali dane atmosferyczne np. co do widoczności?

Edmund Klich: Słyszałem o tym. Ale przypominam - pogoda w Smoleńsku 10 kwietnia była zmienna. Nie chcę spekulować na ten temat, trzeba to dokładnie sprawdzić, co kto kiedy mówił, jakich informacji udzielał.

PAP: I w tym kontekście: do kogo należała decyzja o lądowaniu w takich warunkach? Do załogi? Do wieży?

Edmund Klich: To jest właśnie ten problem proceduralny. Jeśli mówimy o lotnictwie cywilnym, to pamiętajmy, że lotnisko cywilne nieraz może być zamknięte np. z powodu remontu albo pogody takiej, jaka się kilka razy w roku zdarza na Okęciu - nie ma startów ani lądowań. Natomiast jeśli chodzi o lotnictwo wojskowe - aby się do tego odnieść, trzeba znać przepisy.

PAP: Media piszą ostatnio o osobie z wieży w Smoleńsku, która w związku z lądowaniem Tupolewa kontaktowała się z osobą lub instytucją o kryptonimie "Logika". Mówi się, że był to operacyjny dyżurny sztabu Kierowania Lotnictwem Wojskowo-Transportowym Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie...

Edmund Klich: Trudno to precyzyjnie określić, bo kryptonim należy do centrali telefonicznej.

PAP: A czy Panu - w ramach pracy MAK - udostępniono wiedzę, o kogo chodziło?

Edmund Klich: Zadałem pytanie, ale nie dostałem odpowiedzi. Zapewniono mnie, że będzie to wyjaśnione w projekcie raportu końcowego i będę się mógł wtedy do tego odnieść.

PAP: Niedawno Prokurator Generalny Andrzej Seremet w wywiadzie dla PAP zaproponował rozmowę na temat unowocześnienia Konwencji Chicagowskiej i powołania stałego, międzynarodowego zespołu ekspertów, który badałby katastrofy lotnicze w państwach-sygnatariuszach konwencji. Miałoby to na celu ucięcie spekulacji o niechęci w wyjaśnianiu sprawy przez niektóre państwa. Jak się Pan ustosunkuje do tej idei, by Polska zainicjowała rozmowy nad takim aktem międzynarodowym?

Edmund Klich: Już ICAO (powołana konwencją chicagowską Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego - PAP) idzie w tym kierunku. Np. w rejonie Karaibów tworzą się międzypaństwowe komisje takie jak MAK (obejmujący państwa b. ZSRR z wyjątkiem republik bałtyckich - PAP). Ale to wynika z możliwości zgromadzenia odpowiedniej liczby ekspertów lotniczych, bo jest ich mało. Zresztą nasze komisje są też bardzo nieliczne - bo co to jest kilkanaście osób? Ale to są kwestie techniczne dotyczące badania. Natomiast jeśli chodzi o obiektywność badania przez wprowadzenie międzynarodowych instytucji - myślę, że to jest dobry kierunek, ale to będzie długoletni proces. Jednak zacząć go trzeba.

PAP: Jest Pan optymistą co do tego, czy w warstwie przez Pana badanej uda się poznać przyczyny katastrofy w Smoleńsku?

Edmund Klich: Co do uzyskanej wiedzy - jestem przekonany, że tak. Ale gdy chodzi o przeprowadzenie procesu dowodowego, czy uda się określone sprawy wykazać - tego już nie wiem. Te błędy, problemy jakie tam zaistniały, zwykle wynikają z określonych przyczyn. Ale żeby to udokumentować - trzeba poznać przepis i odchylenia od przepisu. Myślę, że do tego ustosunkuje się komisja ministra Millera.

PAP: Jak Pan uważa, czy w celu całościowego zbadania sprawy na MAK trzeba wywierać nacisk ze strony szefów państw lub opinii publicznej?

Edmund Klich: Publikowanie informacji o sprawie z różnych źródeł, to pośrednio jest jakiś nacisk. Ja cały czas podkreślałem, że to nie był zwyczajny wypadek i że tutaj trzeba specjalnego podejścia - bo zginął prezydent i najważniejsi obywatele w państwie. Takiej katastrofy w historii świata nie było. W związku z tym cały czas wnioskowałem, aby jakość badań była celem nadrzędnym nad czasem badania. A jakość raportu pokaże, czy się udało.

PAP: A gdzie upatrywałby Pan zasadniczych przyczyn katastrofy? W przygotowaniu lotu, samym locie, jego ostatniej fazie, sytuacji w kokpicie, kontakcie z wieżą?

Edmund Klich: Chodzi o cały system. O tym piszę zresztą w swojej książce. W teorii sformułowanej przez Jamesa Reasona wskazuje się, że bezpieczeństwo lotów zaczyna się w przepisach prawa lotniczego i międzynarodowych rozwiązaniach. Może zabrzmi to nieładnie, ale produktem systemu są piloci, przepisy, procedury... I to jest główna sprawa. Społeczeństwo żąda prostych rozwiązań - pilot, samolot, lotnisko, pogoda... A to nie jest takie proste.

PAP: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Wojciech Tumidalski (PAP)
wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry