Poniedziałek 2024.12.23 Imieniny: Jana, Małgorzaty Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Wiadomości » Z kraju i regionu Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Z kraju i regionu
Gwizdy dla Tuska i Komorowskiego; oklaski dla Kaczyńskiego
2010-08-30
Uroczysty zjazd Solidarności z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych wzbudził wśród jego uczestników wielkie emocje. Przemówienie premiera Donalda Tusk przerywały gwizdy; prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oklaskiwano. Z Kaczyńskim polemizowała Henryka Krzywonos, z Tuskiem - szef "S" Janusz Śniadek.

Zdaniem legendarnego przywódcy Solidarności Lecha Wałęsy, który nie wziął udziału w zjeździe, Solidarność to jest niepoważny związek, który nie potrafi się kulturalnie zachowywać. Wałęsa ocenił w rozmowie z PAP, że prezes PiS nie powinien w ogóle zabierać głosu na zjeździe związku. "Jaki to klucz? Pierwszy premier (Tadeusz Mazowiecki) nie przemawiał, no jak to, no co to jest? Nie wiem czy na zasadzie losowania? To manipulacja polityczna" - ocenił były prezydent. Wyraził zadowolenie z tego, że nie zdecydował się przybyć na zjazd.

Z kolei w ocenie Śniadka zjazd był prawdziwy i pokazywał emocje obecne w polskim życiu.

Prezydent Bronisław Komorowski, który zabrał głos jako pierwszy mówił, że Porozumienia Sierpniowe były mądrym zakończeniem etapu ryzykownej, ale niesłychanie ważnej walki. Jego zdaniem, solidarna Polska jest możliwa, ale można ją zbudować tylko razem, a nie przeciw sobie. "Czy jesteśmy w stanie także przekształcać Polskę w duchu jedności przy wszystkich różnicach, które są przecież fragmentem tego, co udało nam się zdobyć, a więc demokracji. Czy jesteśmy w stanie działać nie jeden przeciw drugiemu, a w imię najwyższej wartości, jaką jest dobro wspólne?" - pytał Komorowski.

Według niego, zwycięstwo w 1980 roku, a potem w 1989 roku, to jeden z tych niewielu momentów, w którym Polacy współkształtowali losy Europy, a być może nawet świata.

Premier Donald Tusk zaznaczył na początku swojego wystąpienia, że przyjechał na uroczystość do Gdyni "z pełną świadomością", że u części uczestników zjazdu jego obecność nie wzbudzi entuzjazmu. Przekonywał, że prawdziwa solidarność wyklucza nienawiść. Powiedział, że musi zadać pytanie, które być może zostanie przez uczestników zjazdu uznane za niestosowne, ale - jak zapewnił - nie zadaje go po to, aby komukolwiek sprawiać przykrość. "Co się stało z tymi 9 milionami, że one nie odnajdują się dzisiaj w Solidarności?" - pytał. Część związkowców zaczęła wtedy gwizdać. W swoim wystapieniu premierowi odpowiedział też szef związku. "Pragnę wyjaśnić, panie premierze, że w 1989 roku, kiedy odzyskiwaliśmy wolność, Solidarność liczyła 1,5 miliona, także odwoływanie się ciągle do tych 10 milionów, no cóż..." - mówił Śniadek, za co dostał gromkie brawa.

Zdaniem premiera, ludzie wiedzieli, że pierwsza Solidarność jest darem powszechnym dla każdego Polaka, bez wyjątku, nawet dla tych, którzy byli wówczas przeciwnikami. W tym momencie kolejne gwizdy i okrzyki +Solidarność+ przerwały przemówienie Tuska.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński rozpoczął wystąpienie od podkreślenia, że przemawia w zastępstwie swojego brata, tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który był człowiekiem Solidarności. Podkreślał, że Solidarność mogła powstać m.in. dzięki rewolucji moralnej, dzięki temu, że Polacy odrzucili opresję, zło, oszustwo, manipulację. "Nie wolno ludźmi manipulować, nie wolno ludzi oszukiwać. Trzeba mówić jak jest. Nie wolno zmieniać znaczenia słów, bo to też jest manipulacja, a tak często się z nią spotykamy i na tej sali" - mówił. Za te słowa otrzymał oklaski.

Kaczyński przekonywał, że ruch solidarnościowy to przykład patriotyzmu odwagi i nadziei. "Stworzyć tego rodzaju organizację w środku komunistycznego imperium, zawrzeć porozumienie, którego istotą była zmiana ustroju. To wymagało wielkiej dzielności, wielkiej odwagi" - mówił. Jak podkreślał, ta sprawa już 30 lat temu stała się także w Stoczni przedmiotem sporu. Mówił, że przybyła wówczas tam grupa ludzi o znanych nazwiskach z autorytetem, ludzi - zaznaczył - dobrej woli, "ale mieli oni plan kompromisu, który gdyby go realizować, okazałby się być pozorem".

Według Kaczyńskiego, Solidarność była ruchem republikańskim, zabiegającym o wolność narodu, wolność od presji i przymusu, a także o prawo do uczestnictwa, współdziałania i współdecydowania.

"Dziś mamy sytuację, którą można opisać tak: jest w Polsce wolność ułomna z przywilejami dla jednych i dyskryminacją dla innych. Pozostaje natomiast to republikańskie wyzwanie" - zaznaczył Kaczyński. Na jego słowa część sali zareagowała oklaskami na stojąco, skandując: "Solidarność! Solidarność!".

Po wystąpieniu Kaczyńskiego na scenę niespodziewanie weszła uczestniczka strajków sierpniowych Henryka Krzywonos. "Słucham tak pana prezesa i - powiem szczerze - jestem zwykłą kobietą, więc jakbym miała was obrazić, to z góry przepraszam - krew mnie jaśnista zalewa. Bo przecież obraża tu nas wszystkich" - oświadczyła. Na gwizdy, które pojawiły się po tych słowach, odpowiedziała: "Momencik, zaraz będziecie gwizdać, nie pozwolę siebie przekrzyczeć".

Podkreśliła, że "Solidarność to jest słowo, które zobowiązuje". "Więc ja was bardzo proszę - zachowujmy się jak ludzie, bo to żeśmy sobie wypracowali" - powiedziała Krzywonos. "A pana, panie prezesie, bardzo proszę, żeby pan nie buntował ludzi przeciwko sobie" - dodała.

Zarzuciła prezesowi PiS, że "niszczy godność Lecha (Kaczyńskiego)". Prezes PiS odpowiadając Krzywonos powiedział: "Pani była łaskawa mnie całkowicie nie zrozumieć; to jest wielkie nieporozumienie".

"20 lat po odzyskaniu niepodległości musimy zadbać o wszystkich, nie tylko o wybranych" - podkreślił przewodniczący NSZZ Solidarność Janusz Śniadek. "Kraj, w którym NSZZ +Solidarność+ wywalczyła wolność, jest europejskim rekordzistą w rozwarstwieniu płacowym, bije w Unii haniebne rekordy ubóstwa ludzi pracujących i rodzin wielodzietnych" - powiedział.

"Panie prezydencie, martwe dźwigi nie staną się polską Statuą Wolności. Zróbmy razem wszystko, razem zróbmy, żeby polską Statuą Wolności były dźwigi pracujące" - apelował, nawiązując do słów Komorowskiego, który w niedzielę porównał stoczniowe dźwigi do amerykańskiej Statuy Wolności. Zwrócił się również do Tuska, mówiąc: "Panie premierze, miał pan rację, gospodarka to portfele zwykłych ludzi. Proszę pamiętać o tym".

Po wystąpieniu Śniadka, gdy salę obrad w Gdyni opuszczali prezydent i premier, uczestnicy zjazdu gwizdali i krzyczeli: "Solidarność" oraz "Tu jest Polska". Tusk zapewnił jednak po wyjściu, że nie żałuje udziału w zjeździe.

Podczas uroczystości głos zabrał także przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który podkreślił, że to Polacy, przywrócili 30 lat temu blask i świetność słowu "Solidarność".

Ambasador USA Lee A. Feinstein odczytał list, który do uczestników spotkania skierował prezydent USA Barack Obama. Amerykański prezydent podkreślił w nim, że Polska, organizując ruch solidarnościowy, przypomniała o potędze jednostki, która jest w stanie kształtować swoje przeznaczenie.

Były premier Tadeusz Mazowiecki ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że delegaci zjazdu Solidarności, którzy wygwizdali przemówienie Donalda Tuska, sami sobie wystawili świadectwo. Wystąpienie Henryki Krzywonos ocenił jako "świetne". "Prostowała nieprawdę" - zaznaczył

W ocenie marszałka Senatu Bogdana Borusewicza uroczystość została zmarnowana przez tych, którzy zachowali się niegodnie. "Jeśli gospodarze zapraszają kogoś do swojego domu, to powinni zapewnić takie przyjęcie, którego nie powinni się wstydzić, a nie gwizdać i krzyczeć" - powiedział PAP Borusewicz. Oceniając wystąpienie Henryki Krzywonos marszałek Senatu powiedział, że zareagowała tak "bo jeden z głosów nie był do końca zgodny z rzeczywistością". "Dobrze, że wystąpiła, ale za długo też mówiła" - dodał.

Według metropolity gdańskiego abpa Sławoja Leszka Głódzia podczas zjazdu Solidarności zapewne nie tylko Henryka Krzywonos miała ochotę zabrać głos, ale właśnie ona miała najwięcej odwagi.

Politolog z Polskiej Akademii Nauk prof. Radosław Markowski ocenił w rozmowie z PAP, że zjazd Solidarności był "smutny". "Jest rzeczą okropnie niskiej kultury cywilizacyjnej sytuacja, w której związkowcy zapraszają do hali premiera i prezydenta kraju, po czym na nich gwiżdżą" - zaznaczył Markowski. Dodał, że w przemówieniach prezydenta i premiera nie było nic kontrowersyjnego, co uzasadniałoby taką reakcję. Jego zdanie smutek może też budzić fakt, że na zjeździe prawie nie było gości zagranicznych.

"Dla demokracji to dobrze, że rocznicy Solidarności towarzyszy różnica zdań; Solidarność uczyła odmienności" - komentował z kolei politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Rafał Chwedoruk. "Jedność Solidarności zawsze była bardziej mitem niż rzeczywistością. Był to tak naprawdę krótki moment, trudny do uchwycenia z dzisiejszej perspektywy" - dodał. (PAP)
wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry