|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Z kraju i regionu |
|
|
|
Kaczyński na zjeździe "Solidarności": nie wolno manipulować |
|
2010-08-30
|
Solidarność broniąc wolności, praw pracowniczych odwoływała się do patriotyzmu odwagi - mówił szef PiS Jarosław Kaczyński w Gdyni podczas uroczystego zjazdu związku z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Przestrzegał przed manipulowaniem ludzi.
Przemówienie Kaczyńskiego było kilkakrotnie przerywane oklaskami. Polemizowała z nim natomiast sygnatariuszka porozumień Henryka Krzywonos, która 30 lat temu zatrzymała prowadzony przez siebie tramwaj, co dało sygnał do rozpoczęcia strajku przez pracowników gdańskiej komunikacji.
Kaczyński podkreślał, że Solidarność mogła powstać m.in. dzięki rewolucji moralnej. Dzięki temu - mówił - że w tamtych dniach Polacy odrzucili opresję, zło, oszustwo, manipulację. Zwracał uwagę, że wszyscy, którzy pamiętają tamte dni, znakomicie muszą pamiętać jak często posługiwano się pojęciem manipulacja.
"Nie wolno ludźmi manipulować, nie wolno ludzi oszukiwać. Trzeba mówić jak jest. Nie wolno zmieniać znaczenia słów, bo to też jest manipulacja, a tak często się z nią spotykamy i na tej sali" - mówił. Za te słowa otrzymał oklaski.
Jak dodał, Solidarność była społecznym buntem przeciwko wielkiej niesprawiedliwości, przeciwko haniebnemu traktowaniu pracy i pracowników, domagała się, by prawa pracownicze były przestrzegane.
Zwracał uwagę, że "pomyślność narodu wyrasta z pracy". "Praca to nie jest coś, co można traktować jako koszt, który należy redukować. Prawa pracownicze to nie jest coś, co jest kosztem nieuzasadnionym, jak dzisiaj wielu mówi" - przekonywał. Jego zdaniem prawa pracownicze, umowa o pracę, ubezpieczenia, prawa wolnych związków zawodowych, to "taka sama część naszej cywilizacji, jak spółka akcyjna, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, jak akcja, jak giełda - instytucje, które zdołały stworzyć współczesny kapitalizm i gigantyczny sukces gospodarczy".
"To jest całość naszej cywilizacji. Kto podnosi ręce na te instytucje, kopie grób tej całości, na którą składa się demokracja, wolny rynek i prawa pracownicze" - dodał Kaczyński.
Jak zaznaczył, Solidarność "broniąc wolności, broniąc praw pracowniczych, zawsze odwoływała się do narodu i patriotyzmu". "To była specyficzna wersja patriotyzmu; to był patriotyzm odwagi i nadziei. Stworzyć tego rodzaju organizację w środku komunistycznego imperium, zawrzeć porozumienie, którego istotą była zmiana ustroju. To wymagało wielkiej dzielności, wielkiej odwagi" - powiedział prezes PiS w 30. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych.
Jak podkreślał, ta sprawa już 30 lat temu stała się także w Stoczni przedmiotem sporu. Mówił, że przybyła wówczas tam grupa ludzi o znanych nazwiskach z autorytetem, ludzi - zaznaczył - dobrej woli, "ale mieli oni plan kompromisu, który gdyby go realizować, okazałby się być pozorem".
Kaczyński oświadczył, że jego brat miał wówczas zadanie, które było wielkim zaszczytem: reprezentował robotniczą polską odwagę wobec tych ludzi. "Robotnicy chcieli więcej i historia przyznała im rację. Solidarność zmieniła Polskę, Solidarność zmieniła Europę, Solidarność zmieniła świat" - powiedział.
Według niego ten spór trwa przez całe 30-lecie aż do dziś. "Niejeden raz okazywało się, że chcieć więcej, być odważnym to realizm, a chcieć mniej, być bardziej ostrożnym to droga w istocie do straty wszystkiego, do kapitulacji" - mówił.
Na początku swojego przemówienia Kaczyński powiedział, że przemawia w zastępstwie swojego brata tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który - jak dodał - był człowiekiem Solidarności.
"Wiem, że gdyby nie tragiczna, przedwczesna śmierć, byłby tutaj, przemawiałby tutaj. Sądzę, że miałby bardzo, bardzo wiele do powiedzenia. Nie ma go już wśród nas" - mówił prezes PiS.
Nawiązał do słów przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Janusza Śniadka wypowiedzianych na pogrzebie prezydenckiej pary oraz przypomnianych w filmie pokazanym na początku uroczystego zjazdu o tym, że Lech Kaczyński był człowiekiem Solidarności przez niemal 30 lat. "Albo przeszło 30 lat, jeśli liczyć wolne związki zawodowe i co najważniejsze pozostał człowiekiem Solidarności także wtedy, kiedy pełnił różne wysokie funkcje państwowe, i wtedy, kiedy był prezydentem Rzeczypospolitej" - dodał Kaczyński.
"Pamiętajcie o nim, pamiętajcie, bo jego misja wskazuje na to, że idea Solidarności trwa, że jest nieśmiertelna" - powiedział.
Kaczyński zaznaczył, że Solidarność obok ruchu Mahatmy Gandhiego stała się jednym z dwóch największych ruchów społecznych w dziejach świata. Podkreślił, że ten wielki ruch, przy wszystkich swoich grzechach i ułomnościach, był zaprzeczeniem zarzutu, że Polacy nie potrafią się organizować. "To wymagało ogromnych umiejętności, ogromnej inwencji, postawy prospołecznej, wielkiej zdolności organizacyjnej i dyscypliny" - podkreślił prezes PiS.
W jego ocenie, Solidarność była ruchem republikańskim, zabiegającym o wolność narodu, wolność od presji i przymusu, a także o prawo do uczestnictwa, współdziałania i współdecydowania.
"Dziś mamy sytuację, którą można opisać tak: jest w Polsce wolność ułomna z przywilejami dla jednych i dyskryminacją dla innych. Pozostaje natomiast to republikańskie wyzwanie" - zaznaczył Kaczyński.
Przypomniał, że +S+ była ruchem, który zażądał obecności religii w życiu publicznym. "Zażądał i uzyskał to. Nawet w czasie stanu wojennego tego nie wycofano - była msza w radiu, rozwijała się prasa katolicka" - zwracał uwagę.
Wyraził nadzieję, że obchody 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych przyczynią się do umocnienia patriotyzmu odwagi i nadziei. "Niech żyje to hasło: chcemy więcej! Niech żyje +Solidarność+" - zakończył.
Po jego przemówieniu delegaci oklaskiwali go na stojąco, skandując: "Solidarność! Solidarność!".
Henryka Krzywonos, która weszła niespodziewanie na mównicę po wystąpieniu lidera PiS, apelowała, by nie buntował on przeciwko sobie ludzi.
"Słucham tak pana prezesa i - powiem szczerze - jestem zwykłą kobietą, więc jakbym miała was obrazić, to z góry przepraszam - krew mnie jaśnista zalewa. Bo przecież obraża tu nas wszystkich" - mówiła. Niektórzy na sali te słowa zareagowali gwizdami.
"Momencik, zaraz będziecie gwizdać, nie pozwolę siebie przekrzyczeć" - zareagowała Krzywonos. Jak podkreśliła, "Solidarność to jest słowo, które zobowiązuje". "Więc ja was bardzo proszę - zachowujmy się jak ludzie, bo to żeśmy sobie wypracowali" - powiedziała Krzywonos.
"A pana, panie prezesie, bardzo proszę, żeby pan nie buntował ludzi przeciwko sobie". "Nie wiem, co panu się stało. Ja panu bardzo współczuję, ale proszę współczuć innym i dać im normalnie żyć, bo wszystko, co pan robi, to - przepraszam bardzo - mnie to obraża - pan niszczy godność Lecha, to pan ją niszczy, dołuje. Naprawdę tak się dzieje" - powiedziała.
Krzyownos zaznaczyła, że na sali zjazdu są obecni uczestnicy strajków zarówno z PiS, jak i PO, których ona bardzo szanuje. "Solidarność to słowo, które zobowiązuje. Nasze dzieci oglądają to wszystko. Co myśmy sobie wywalczyli po trzydziestu latach? Gwizdy, nieszanowanie ludzi, którzy tam byli i robili?" - pytała i apelowała o jedność.
"Wszyscy razem walczyliśmy: prezydent, premier, pan prezes PiS-u i Leszek Kaczyński również - jest mi głęboko w sercu. Ale również jest tutaj i Tadeusz Mazowiecki - pierwszy premier Polski, wolnej Polski" - zaznaczyła. Krzywonos powiedziała, że i Lech Kaczyński i Tadeusz Mazowiecki byli osobami wspomagającymi strajk. "Dzisiaj słyszę, jeden z panów mówi, że ci panowie: +Lech to robił, a ten drugi - nie+. Przepraszam bardzo - oddajmy Bogu, co boskie - wszystkim się należy szacunek" - zaznaczyła.
Wskazując na marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, podkreśliła, że był on głową całego strajku. "Bez niego by się nic nie stało" - powiedziała.
Odniosła się również do gwizdów podczas przemówienia premiera Donalda Tuska: "Wy wygwizdujecie człowieka, który dla was pracował wtedy i z wami pracował wtedy. Jest waszym kolegą" - powiedziała.
Jarosław Kaczyński odpowiadając Krzywonos powiedział: "Pani była łaskawa mnie całkowicie nie zrozumieć; to jest wielkie nieporozumienie".
Później w kuluarach Krzywonos komentowała te słowa w rozmowie z dziennikarzami: "prezes Kaczyński mówi wiele rzeczy, (...) później je zmienia i tłumaczy na swoją regułę i teraz też mi powiedział, że nie zrozumiałam". "Oczywiście, że nie mogłam zrozumieć tego, że buntuje salę" - ironizowała.(PAP)
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|