|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Z kraju i regionu |
|
|
|
Bronisław Komorowski objął urząd prezydenta |
|
2010-08-06
|
Bronisław Komorowski złożył w piątek przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i formalnie objął urząd prezydenta. Po zaprzysiężeniu wraz z najbliższą rodziną wziął udział w mszy świętej w Archikatedrze św. Jana. Następnie w Zamku Królewskim odebrał insygnia Orderów: Orła Białego i Odrodzenia Polski.
Komorowski zadeklarował w orędziu przed Zgromadzeniem Narodowym chęć współpracy z rządem i parlamentem, także z partiami opozycyjnymi. Dziękując swoim wyborcom za głosy, podkreślił, że będzie chciał też zabiegać o "zrozumienie i uznanie" tych, którzy poparli w wyborach prezydenckich jego kontrkandydata, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Zapewnił, że we wszystkich przedsięwzięciach ważnych dla rozwoju edukacji, gospodarki, służby zdrowia, nauki i kultury parlament i rząd będą miały w nim sprzymierzeńca. Komorowski zapowiedział, że będzie wspierał rząd podczas prezydencji Polski w UE. Powtórzył, że w pierwszej kolejności odwiedzi Brukselę, Paryż i Berlin. Powiedział też, że będzie sprzyjał pojednaniu polsko-rosyjskiemu.
Uroczystość zaprzysiężenia przed Zgromadzeniem Narodowym rozpoczęła się od uczczenia minutą ciszy pamięci 96 ofiar katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem, w której zginęła m.in. para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy.
Do Sejmu na złożenie przysięgi przez Komorowskiego nie przybył Jarosław Kaczyński. Prezes PiS pojawił się w Sejmie po południu, ale nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Politycy różnie ocenili tę nieobecność, nie zabrakło słów krytyki, ale niektórzy starali się tłumaczyć ten fakt sytuacją osobistą prezesa PiS.
Szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski powiedział, że jest mu przykro z powodu nieobecności Jarosława Kaczyńskiego. "Dobrym obyczajem jest bycie. Miałem nadzieję, że będzie" - zaznaczył. Waldy Dzikowski (PO) powiedział, że "polityk z klasą powinien przyjmować i porażki, i zwycięstwa", a prezes PiS - według niego - powinien przyjść na uroczystość. Wtórował mu Sławomir Nowak (PO), który ocenił, że nieobecność prezesa PiS "pokazuje, jak fałszywa była ich kampania wyborcza, kiedy mówili o zakończeniu wojny polsko-polskiej".
Natomiast zdaniem szefa klubu PO Tomasza Tomczykiewicza nieobecność Kaczyńskiego była "absolutnie usprawiedliwiona" z powodu wspomnień o zmarłym bracie Lechu Kaczyńskim.
W ocenie Aleksandra Kwaśniewskiego, nieobecność Kaczyńskiego "to jest dowód, że prezes PiS nie szanuje reguł, nie szanuje zasad. To jest niezwykle zły sygnał". Lech Wałęsa powiedział, że trudno mu oceniać zachowanie Kaczyńskiego, bo nie zna przyczyn. "Gdyby to jednak była decyzja polityczna, to powiedziałbym: nieładnie" - stwierdził. Były premier Tadeusz Mazowiecki przyznał zaś, że jemu osobiście nieobecność prezesa PiS nie przeszkadzała.
W ceremonii zaprzysiężenia w gmachu Sejmu uczestniczyli m.in. Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski oraz Tadeusz Mazowiecki. Do Sejmu przybyli też akredytowani w Polsce dyplomaci, przedstawiciele Kościoła katolickiego oraz innych Kościołów i wspólnot religijnych, przedstawiciele urzędów konstytucyjnych i byli marszałkowie Sejmu i Senatu, m.in. Wiesław Chrzanowski. Podczas posiedzenia Zgromadzenia Narodowego nie był gen. Wojciecha Jaruzelskiego, choć otrzymał zaproszenia; Jaruzelski uczestniczył natomiast w uroczystości w Zamku Królewskim, gdzie Komorowski otrzymał insygnia Orderów: Orła Białego i Odrodzenia Polski.
Bronisławowi Komorowskiemu towarzyszyła najbliższa rodzina. Przysięgę złożył z małżonką Anną u boku.
"Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem" - te słowa Komorowski powtórzył za marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. Przysięgę zakończył słowami: "Tak mi dopomóż Bóg".
W czasie, gdy Komorowski składał przysięgę parlamentarzyści stali; potem nagrodzili go brawami, przedstawiciele PiS nie klaskali; nie klaskali też po wygłoszeniu orędzia i na zakończenie posiedzenia.
Wierzymy, że będziemy z pana dumni - zwrócił się Schetyna do Komorowskiego, tuż po tym, gdy złożył on przysięgę.
W prawie półgodzinnym orędziu prezydent podziękował prawie 9 mln obywateli, którzy - jak mówił - wynieśli go do prezydenckiego urzędu. Zapewnił, że uczyni wszystko, żeby nie zawieść oczekiwań i nadziei swoich wyborców. Podkreślił, że pamięta, że na jego kontrkandydata - Jarosława Kaczyńskiego - głos oddało niemal 8 mln Polaków. Do aktywności obywatelskiej zachęcał tych, którzy w ogóle nie głosowali.
Komorowski wspomniał katastrofę pod Smoleńskiem. To nasza wspólna tragedia, wspólna żałoba, która naznaczyła nas smutkiem i dotkliwym bólem - mówił. "Obejmuję najwyższy urząd RP po wyborach, które nastąpiły w szczególnych okolicznościach, gdy Polska musiała stawić czoła wielkiej narodowej tragedii; gdy w katastrofie pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, zginęli reprezentanci elit państwowych i wybitni przedstawiciele polskiego życia publicznego i społecznego" - powiedział Komorowski.
Jak zaznaczył, "demokratyczny ład instytucjonalny, który zbudowaliśmy w ciągu 20 lat zmian w Polsce sprawił, że w tym trudnym czasie potrafiliśmy zapewnić ciągłość władzy państwowej, potrafiliśmy godnie oddać hołd ofiarom katastrofy".
Komorowski podkreślił, że rozpoczyna "służbę pełną zadań i wyzwań". Jak dodał, mimo światowego kryzysu i trudności, które dotykają także Polskę, nasz kraj ma szansę na gospodarczy rozwój. "Nie trzeba mnożyć lęków i zamykać się w sobie. Trzeba ufnie spojrzeć w przyszłość" - apelował Komorowski.
Prezydent podkreślił, że Polska potrzebuje współdziałania między rządem, prezydentem i parlamentem. "Ale także między partiami politycznymi, które są nieodzowną częścią polskiej demokracji" - zaznaczył Komorowski. Jak zaznaczył, chodzi o współpracę między partiami, "które są u władzy i tymi, które są w opozycji". Komorowski zaoferował współpracę w najważniejszych dla kraju sprawach. Zaprosił do współpracy reprezentantów różnych stronnictw, światopoglądów i grup społecznych.
"Siedziba prezydenta Rzeczpospolitej będzie miejscem otwartym, w którym mogą się zbiegać drogi wszystkich Polaków. Wierzę bowiem w dialog, który wzbogaca i nie dopuszcza do tego, by wśród sporów i waśni załamywało się poczucie narodowej wspólnoty" - powiedział.
Komorowski podkreślał, że państwo polskie jest dobrem wspólnym wszystkim obywateli. Pośród wyzwań jakie przed Polską stoją prezydent wymienił powszechny, nieodpłatny dostęp do systemu pomocy prawnej dla osób niezamożnych. Wspomniał o konieczności likwidowania barier utrudniających start życiowy młodych ludzi. Wśród dziedzin, które jego zdaniem wymagają zasadniczej poprawy, wymienił ponadto opiekę zdrowotną i system emerytalny.
Komorowski zapewnił, że jako zwierzchnik sił zbrojnych będzie dbał o to, by "polski żołnierz narażający swoje zdrowie i życie, tak jak dzisiaj w Afganistanie, zawsze jasno wiedział jaki jest cel i czasowy horyzont misji, w której uczestniczy".
"Wierzę w polską drogę, wierzę, że można iść nią odważnie i śmiało do przodu. Wierzę w Polskę, wierzę w patriotyzm codziennego trudu, codziennej pracy. Co więcej, wierzę w nasze polskie umiejętności i zdolności. Bo po prostu wierzę w nas, Polaków" - mówił prezydent, kończąc swoje wystąpienie przed Zgromadzeniem Narodowym.
W sali posiedzeń zebrali się parlamentarzyści PO, PSL, Lewicy, a także większość przedstawicieli PiS; ci ostatni mieli wpięte w klapy czarne wstążki i wizerunek orła katyńskiego, na znak żałoby po prezydencie Lechu Kaczyńskim.
W pierwszych opiniach po wysłuchaniu orędzia politycy kładli nacisk na potrzebę realizacji przez Komorowskiego obietnicy współpracy zarówno z rządem, jak i opozycją. Sceptyczne stanowisko wobec tej deklaracji wyrazili przedstawiciele PiS.
Aleksander Kwaśniewski podkreślił, że Komorowski musi działać tak, aby interesy kraju były realizowane, a ma do tego przygotowanie, talent, ma wszystko, żeby być dobrym prezydentem. Były prezydent w rozmowie z TVN24 zaznaczył, że w orędziu Komorowski słusznie podkreślał wagę współpracy. Z kolei Lech Wałęsa mówił, że Komorowski powinien być prezydentem, który potrafi negocjować i rozmawiać, a nie zrażać do siebie ludzi.
W ocenie byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego, kluczowa w orędziu Komorowskiego była filozofia ufności, a nie lęku, filozofia postawy, która z ufnością patrzy w przyszłość. Jego zdaniem, głowie państwa nie będzie łatwo łączyć, a właśnie to wydaje się być priorytetem Komorowskiego. "Sądzę, że jest bardzo mocno zdeterminowany, żeby jeśli nie wielkimi krokami, to małymi kroczkami, ale podtrzymywać i tworzyć tę atmosferę łączenia, a nie dzielenia" - powiedział Mazowiecki.
Także zdaniem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, b. premiera Jerzego Buzka nowy prezydent to polityk, który potrafi łączyć, a nie dzielić, dlatego uda mu się wcielić w życie hasło "zgoda buduje". Prezes NBP, były premier Marek Belka powiedział, że oczekuje od prezydenta "wspierania rozsądku gospodarczego, zarówno w działaniach, jak i słowach".
Politycy PO, z którymi rozmawiała PAP, podkreślali wagę słów Komorowskiego o współpracy. "Prezydent naprawdę chce połączyć tych wszystkich, którzy głosowali na niego, ale także i na Jarosława Kaczyńskiego" - ocenił Waldy Dzikowski (PO). Zdaniem Sławomira Nowaka prezydent dał "bardzo jasny sygnał, że (...) będzie miał Pałac otwarty dla różnych środowisk politycznych, dla organizacji pozarządowych".
Natomiast politycy PiS ocenili, że orędzie prezydenta zawierało głównie obietnice, które się nie spełnią. Za "niewiarygodne" uznali fragmenty przemówienia dotyczące współdziałania prezydenta i partii politycznych. "To było orędzie typowe dla polityka Platformy. Po raz kolejny obietnice" - powiedział dziennikarzom szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Według wiceszefowej PiS Beaty Szydło, wystąpienie Komorowskiego "nie było porywające, spokojne". Jej zdaniem, ważna była deklaracja prezydenta, że jest otwarty na współpracę. "Ważne jest, jak to będzie realizowane" - dodała zarazem.
Szef SLD Grzegorz Napieralski oczekuje od Komorowskiego, iż spełni obietnice, które złożył w czasie kampanii wyborczej i w orędziu. "Od prezydenta Komorowskiego oczekuję przede wszystkim realizacji jego pomysłów, postulatów, zapewnień - przede wszystkim tych o współpracy z opozycją, ze wszystkimi klubami parlamentarnymi. Druga bardzo ważna rzecz, to inicjatywa ustawodawcza - prezydent może być bardzo mocno aktywny w sferze służby zdrowia, w sferze społecznej; na forum międzynarodowym" - podkreślił Napieralski w rozmowie z PAP.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił, że w przemówieniu Komorowskiego zostały ujęte najważniejsze wyzwania stojące przed prezydentem. "Pierwsze wyzwanie to pogodzenie zwaśnionych Polaków. Mamy teraz moment, kiedy możemy zmodernizować kraj. Żeby tak się stało, musimy być razem" - ocenił.
Zdaniem dyrektora Instytutu Filozofii i Socjologii PAN prof. Henryka Domańskiego, Komorowski w orędziu mógł bardziej podkreślić, że staje się przedstawicielem wszystkich Polaków. Politolog, prof. Radosław Markowski z PAN uważa zaś, że na uznanie zasługuje optymizm i dużo odwołań do racjonalizmu. W wystąpieniu nie było niespodzianek - ocenił Markowski. Koncepcja "patriotyzmu dnia codziennego" przeciwstawiona patriotyzmowi "martyrologicznemu" była jedynym wątkiem polemicznym w orędziu - uważa z kolei politolog Aleksander Smolar.
Po ceremonii zaprzysiężenia Komorowski wraz z żoną Anną oraz marszałkiem Schetyną i marszałkiem Borusewiczem złożyli w Sejmie kwiaty przed tablicą upamiętniającą parlamentarzystów poległych w II wojnie światowej.
Po ceremonii zaprzysiężenia w Sejmie para prezydencka odwiedziła cmentarz na warszawskich Powązkach, by złożyć kwiaty na grobie rodziny Komorowskich herbu Korczak. Spoczywa tu m.in. ojciec prezydenta Zygmunt Komorowski.
W południe rozpoczęła się uroczysta msza święta w intencji Ojczyzny w Archikatedrze św. Jana z udziałem pary prezydenckiej. W homilii metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz podkreślił, że zadaniem prezydenta jest być prezydentem wszystkich bez wyjątku Polaków; być tym, który nie panuje, ale służy i jednoczy.
Po zakończeniu mszy prezydent zszedł do podziemi Archikatedry i przy sarkofagach prezydentów II Rzeczypospolitej złożył kwiaty. Potem przeszedł do kaplicy prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Następnie Komorowski udał się, pieszo, pozdrawiany przez warszawiaków, na Zamek Królewski. Tam odebrał insygnia Orderu Orła Białego i Wielkiego Krzyża Orderu Odrodzenia Polski. Zapowiedział, że dołoży wszelkich starań, by przyznawać te wyróżnienia w sposób sprawiedliwy.
Zgodnie z ustawą o orderach i odznaczeniach, prezydent z tytułu wyboru na ten urząd staje się Kawalerem Orderu Orła Białego, Wielkim Mistrzem Orderu i przewodniczy Kapitule Orderu. Staje się też Kawalerem Orderu Odrodzenia Polski klasy I i przewodniczy Kapitule jako Wielki Mistrz Orderu.
Po południu para prezydencka została przywitana uroczyście w Belwederze. Do czasu zakończenia remontu w Pałacu Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu Komorowski będzie mieszkać w tej rezydencji. W drodze do Belwederu Anna i Bronisław Komorowscy na chwilę wstąpili do Pałacu Prezydenckiego.(PAP)
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|